Arch

kultura

Forum Arch Strona Główna -> BEZ TABU CZYLI -> WSZYSCY MĘŻCZYŹNI TO PEDERAŚCI
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
WSZYSCY MĘŻCZYŹNI TO PEDERAŚCI
PostWysłany: Sob 8:52, 07 Mar 2009
m.s.witkowski
Gość Specjalny

 
Dołączył: 06 Mar 2009
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Zachodniopomorskie





WSZYSCY MĘŻCZYŹNI TO PEDERAŚCI



Koniec żartów. Porozmawiajmy o homoseksualizmie. Pamiętamy owóż czasy, kiedy homoseksualizm był sprawą wstydliwą i przez wszystkich szanowaną milczeniem – te czasy minęły. Homoseksualizm jest dziś najbardziej wdzięcznym tematem w mediach. Podnosi czytelność prasy i oglądalność telewizji. Przestał być domeną prywatną i coraz bardziej oddany jest polityce i ideologii. Pozwala tworzyć wyrazisty front walki politycznej, zarówno dla tych za, szczególnie zaś dla tych przeciw. Oryginalnie brzmi w tych okolicznościach myśl, jaką sformułowała kontrowersyjna francuska feministka, Margaret Duras, według której „wszyscy mężczyźni to pederaści” w sensie freudowsko-lacanowskim [Teksty Drugie, nr 4-6, 1993].

Kontekst społeczny czyni z homoseksualizmu kwestię intrygującą i co ważniejsze – wywrotową. Kościół obarcza go grzechem. Katechizm Katolicki podaje, że „w najgłębszej swej naturze stosunki homoseksualne są nieuporządkowane” [2357-8]. Postawię tu wobec tego tezę, że w pewnym istotnym sensie homoseksualizm stał się elementem światopoglądu społecznej rewolty i dlatego głównie jest zwalczany. Spróbuję to uzasadnić.

Heteroseksualiści obawiający się inklinacji homoseksualnych, będą gwałtownie występować przeciw niemu, widząc w tym metodę na odepchnięcie możliwego niebezpieczeństwa. Jest to charakterystyczne zjawisko kompensacji, kiedy cel upatruje się w zwalczaniu dyspozycji odczytywanych – słusznie lub nie – w sobie. Najbardziej boimy się samych siebie; człowiek bez mała bywa przerażony sobą.

Istnieje nawet opinia, że zasadniczo wszyscy mają wewnątrz zaprojektowane preferencje biseksualne, lecz środowisko lub sposób porozumiewania się z otoczeniem, przechyla szalę na którąś ze stron. Według tego zamysłu, homoseksualizm to niejako projekt estetyczny – poszukiwanie drugiego, do którego homoseksualny mężczyzna chce być podobny. Medialna obecność homoseksualizmu wzmaga jeszcze bardziej fobie typowej większości. Skrajne stanowisko heteroseksualne, jakim je opisuję, wynika wobec tego z oportunizmu, zaś swe źródła czerpie w archaicznej kulturze trybalistycznej, gdzie istnieje zakaz dobywania rzeczywistej egzystencji z jej ukrycia. Czasem budzi nawet obawę nieznajomy mężczyzna, który dopytuje o godzinę lub prosi o ogień. W tym warunkach nawet przyjaźń mężczyzn bywać może moralnie podejrzana.

Pozwala to stwierdzić, że istnieje ogromny kryzys seksualności. Istnieje nie od dziś, zwłaszcza w społecznościach o wysokim promilu pobożności. Seksualność ludzka – co szczególnie nas powinno tu zainteresować – jest przeogromnym problemem dla współczesnego człowieka. Być może bardziej dziś, niż kiedyś, ludzie mają problem ze zrozumieniem swojej seksualności, bo seks to poniekąd profanacja racjonalizmu. Część społeczeństwa właśnie z powodu tej nieracjonalności, tej szczególnej nieczytelności emocjonalnej, postrzega seksualność samą w sobie jako perwersję. Współczesność jest paradoksalna, bo to rzeczywistość przerośnięta jest fikcją, jak mięso tłuszczem, lecz od seksualności oczekuje się tylko racjonalnego przekazu. Z jednej strony komórka i Internet, z drugiej zaś przesądy jak z mrocznej przeszłości. Homoseksualizm przelewa tę czarę goryczy, dodając do społecznego braku czytelności niejako krytyczną część.

Postawię tedy kolejną tezę, że sprzeczności, które stwarza seks, czynią z ludzi coraz bardziej jednostki aseksualne. Seks staje się passé. Wygląda na to, że człowiek przyszłości to homunkulus.

Jednym z najbardziej jaskrawych przykładów aseksualności jest wysoce wroga postawa społeczeństwa wobec pornografii. W istocie wynika ona bowiem, ni mniej ni więcej, tylko z negacji seksualności samej w sobie. Wizualizacja stosunku seksualnego unaocznia nas samych w porywie irracjonalnej namiętności, ilustruje obarczony traumą akt, co odstrasza i irytuje. Pornografia jawnie wydobywa na wierzch naszą sekretność i pobudza u źródła zmysły mające cechy traumatyczne.

W myśli zdecydowanych krytyków pornografii (do których autor tego tekstu akurat nie należy), świadczy ona o głębokiej nieprzyzwoitości samego aktu seksualnego, ukazując autentyczny realizm, do którego człowiek jest zdolny, wyzbywszy się racjonalnych i krytycznych – w tym przypadku przyzwoitych – postaw i osądów. Pornografia wreszcie unaocznia nam, do jakich granic może posunąć się nasze ciało, unaocznia naszą pospolitość. „Oto człowiekowatość wyzbyta człowieczeństwa” – zdawałoby się trajluje jakiś polityk Ligi Polskich Rodzin (ale także gwiazda Hey, Katarzyna Nosowska, w telewizyjnym programie Fronda!).

Problem homoseksualizmu – jako się rzekło – ma tu znaczenie jeszcze bardziej dobitne. Można jednak pokusić się o taki oto postulat, że w istocie homoseksualizm nie istnieje, przynajmniej w tym sensie, jakim on się nam jawi w obecnej przestrzeni medialnej (podobnie jak niektóre choroby, na przykład schizofrenia, która tak naprawdę nie istniała, zanim w XIX wieku nie wymyślono tego słowa, opisując zespoły czasem sprzecznych sobie dysfunkcji psychicznych). Społeczny lęk, dominująca homofobia – zwłaszcza w Polsce i innych krajach o ortodoksyjnym katolicyzmie lub fundamentalizmie islamskim – jest wytworem kulturowym przeciw inności samej w sobie. Schizofrenicy, niepełnosprawni oraz mniejszości narodowe również budzą w tych społecznościach niechęć. Wrogiem nie jest homoseksualista, wrogiem jest Inny.


Perwersja czy rewolucja

Seks to jak pieniądze. Jeśli go nie ma, to nie można myśleć o niczym innym. Św. Hieronim, chcąc opanować żądze ciała, rzucał się na ciernie albo na pokrzywy. Człowiek wszelako ze swej natury jest perwersyjny (tylko nie chce, by ta wiedza była jawna) i – prędzej czy później – naruszy zasady moralne obowiązujące w społeczności, z którą zwykł się identyfikować. Dlatego z reguły mężczyzna żyje w swoistym „moralnym podziemiu” – mówi tak, robi tak. Dla wielu mężczyzn naprawdę ekscytujący jest seks taki, którego nie powinno się uprawiać.

Niektórych ludzi fascynuje klimat moralnego odszczepienia tkwiący w homoseksualizmie, oszałamia nierealność tkwiąca w tej klasy relacjach. Sądzi się nawet, że popęd homoseksualny jest na ogół gwałtowniejszy. Homoseksualizm okazuje się mieć coś z przekory, jest jak gdyby wystąpieniem przeciw przyjętemu porządkowi i organizacji, co odpowiada poglądom libertyńskim, według których sens jest tylko w tym, by niemożliwe stało się możliwe.

W opinii krytyków jest nienaturalny, perwersyjny i lubieżny. Te pejoratywne – zdawałoby się – określenia w pewnym stopniu jednak pomagają przekonaniom homoseksualnym, ponieważ wielu ludzi, szczególnie mężczyzn, bo przecież o nich w głównej mierze jest tu mowa, poszukuje ujścia właśnie w perwersji i lubieżności. To oznacza, że homoseksualizm w swej strukturze posiada dynamit, którego nie zabezpieczają typowe zachowania seksualne.

Helmut Newton, jeden z największych artystów-fotografików, deklarował stale, że uwielbia wulgarność. Dobry gust – powiadał – jest bezmyślnym sposobem patrzenia na rzeczy. Być może więc życie seksualne niektórych ludzi pełne jest szczelin. Nonkonformizm zachowań gejowskich jest dla nich na tyle atrakcyjny, że decydują się na przygody homoseksualne okazjonalnie lub wręcz demonstracyjnie. Transgresja, owe przekraczanie pewnych norm, ma jeszcze szereg innych przyczyn, czasem bowiem mężczyźni dodają do swego życiorysu wątek homoseksualnym, aby dopełnić wizerunek autsajdera.

Camille Paglia, autorska książki Seks, sztuka i kult mediów, powiada, że mężczyźni muszą żyć z dreszczem hormonów. Są w stanie ciągłego niepokoju. Chodzą po ziemi i szukają zaspokojenia, są wiecznie niezadowoleni. Mężczyźni są seksualnymi wygnańcami. Muszą opuścić bezpieczny świat matki, jeśli mają być mężczyznami. Z tego względu – jej zdaniem – seksualność męski jest maniacko-depresyjna.

Homoseksualista, tak naprawdę, nie szuka drugiego mężczyzny, ale samego siebie, chcąc dowiedzieć się o sobie jakiejś niewyrażalnej informacji, prawdy, czasem potrzebuje prostej impresji. W gejostwie chodzić może o mistyczne poszukiwanie przyjaźni z kimś takim samym, podobnym – w drugim ja.

Nie znaczy to bynajmniej, że homoseksualizm jest odmianą masturbacji. Dominuje aliści przekonanie – mam nadzieję, iż nieuzasadnione – że mniej lub bardziej ukrytym marzeniem ogromnej liczby mężczyzn jest wzięcie do buzi własnego penisa oraz że przypuszczalnie żaden mężczyzna nie odrzuciłby takiej okazji. Jeden z najbardziej uniseksualnych artystów amerykańskich, Marilyn Manson, podobno kazał sobie usunąć dwa żebra, by móc samodzielnie osiągać tę satysfakcję. Narządy płciowe z pewnością dlatego zostały umieszczone przez okrutnego Boga w takim miejscu, do którego zdecydowana większość mężczyzn nie jest w stanie sięgnąć ustami. Kontynuując to rozumowanie trzeba zatem przyjąć, że geje znaleźli najprostsze z możliwych rozwiązanie – uprawiają auto-fellatio z przyjacielem.

Wydaje się, że mężczyźni jakby żyją w wyobrażeniu o sobie i swoim życiu, śnią siebie, konfabulują od chwili, gdy jako chłopcy zapragnęli zostać strażakami, pilotami samolotów odrzutowych lub motorniczymi tramwajów. Mężczyźni kreują siebie, jeśli nie na jawie, to w wyobrażeniu. Cała sfera ich doznań erotycznych odbywa się uprzednio w umyśle. Dlatego mężczyźni onanizują się po wielokroć częściej niż kobiety, nawet w okresie, kiedy byliby w stanie zabezpieczać swobodnie potrzeby seksualne, robią to nadal. Także relacje homoseksualne występują wśród mężczyzn zdecydowanie częściej, aniżeli podobnej natury relacje pośród kobiet.

Istnieje opinia, że w gejowskich melinach mężczyzna więcej dowiaduje się o sobie, niż podczas seansów psychoanalitycznych. Homoseksualizm jest więc „schorzeniem” swojego ja, tak samo jak bycie artystą, gdzie peregrynacja swoich wizji może zostać ukazana jedynie w utworze artystycznym. Niewykluczone, że homoseksualiści są szaleńcami, podobnie jak wielcy malarze, poeci czy pisarze, bez których świat byłby ubogi, a kultura niska.


Człowiek złych obyczajów

Można poczynić też taką uwagę, że homoseksualizm jest jakąś wersją hedonizmu, gdzie satysfakcja jest okupiona wiele większym wysiłkiem (mniejszy wybór, stąd większe trudności), a więc i ukontentowanie bywa podwyższone. Poprzeczka bywa wyżej na wielu płaszczyznach zachowań homoerotycznych. Mimo stanowiska o jego „nieczystości”, homoseksualiści poszukuje estetyki i – co za tym idzie – zadowolenia w sferze objętej wyraźną społeczną infamią. Jest więc projektem alternatywnym, wyraźnym przekroczeniem konwencji, bez mała atakiem na stereotypy społeczne. I to jest może główna przyczyna, że budzi ostracyzm w prawicowym segmencie społeczeństwa.

Homoseksualizm wzmaga uczucia między odrazą a fascynacją – i z tego też powodu okazuje się dość interesujący dla pewnej grupy mężczyzn. Podobnie spory ich odsetek fascynuje się, na przykład, herpetologią (gady, płazy), dla nas przecież, zwyczajnych, czymś zgoła obrzydliwym. Nic więc dziwnego, że homoseksualizm, jako coś Inne, ma zaciekłych wrogów i budzi kontrowersje nawet w otoczeniu przeciętnych ludzi. Ale co właściwie jest w nim takiego, że ściąga na siebie odium niechęci sporej grupy społecznej? Otóż jego największą cechą jest to, że on jest! Przynajmniej tak się ludziom wydaje.


Podobno w życiu każdego człowieka jest miejsce na rzeczy niemoralne. To nieprawomyślny społecznie charakter czyni, że zachowania homoseksualne nierzadko stają się atrakcyjne dla określonej grupy mężczyzn, która odnajduje swą aktywność w szeroko pojętych działaniach niekonwencjonalnych. Niektórzy nieodparcie pragną owocu z każdego drzewa, lubią żyć na krawędzi „miejsc rzeczy niemożliwych”, szukają jakby grzechu, i nie zawsze dla samego grzechu, ale z jego ciekawości. W homoseksualizmie pociąga ich owa nośność perwersyjna. Obrzydzenie i strach są czasami granicą, którą z uporem chce się pokonać. Jest to tęsknota za poetyką kultury seksualnej „drugiego obiegu”, za haloa – starogreckim świętem złych obyczajów – które choćby raz do roku pozwalało urzeczywistnić potencjalne występki, absolutnie możliwe ze swej natury do popełnienia. Hedonizm w tym przypadku, to uwolnienie się od natury, wejście w sferę wymyśloną w głowie, przyjemność „drugiego obiegu”. Bo przecież ekstaza jest ekstazą myśli.

Mężczyźni traktują przeżycia seksualne jako doznania wirtualne, nieomal złudzenia, czynności nie umocowane do końca w świecie racjonalnym. Dlatego – parafrazując cogito Kartezjańskie – jeżeli coś nie jest objęte racjonalną świadomością, to nie istnieje. Homoseksualizm okazuje się rebelią, uderzeniem w schemat społeczny, a przy tym zanurzeniem w pozorność, w nierealność. Otto Weininger, autor wielce spornej książki Płeć i charakter, twierdził, że mężczyźni funkcjonują emocjonalnie w stanie „jawy zawyżonej”. Czy więc poszukiwanie przyjemności w zachowaniu obarczonym jakimś grzechem, co wiąże się z przynależnością do obszaru, który trzeba ukrywać, jest dla niektórych mężczyzn zasadniczo charakterystyczne? Czy istotnie niektórzy z mężczyzn muszą ekstrapolować własne światy niejawne, by uznać się za niezależnych i odrębnych od reszty świata?

Wolno przypuszczać, że w nierealnym, wyimaginowanym i, trzeba powiedzieć, absurdalnym nieraz świecie, widzą drogę ucieczki od normalności. Skoro codzienność ich terroryzuje, pociąga ich Inne. Mają dość tkwienia w łapach schematu. Jedni, uwikłani czasem w niszczące małżeństwa, mogą poszukiwać w gejostwie antytoksyny. Tacy ludzie sprawiają wrażenie wiecznie niezadowolonych, a czasem w małżeństwie dostrzegają taką samą nieprawość, jak w innych relacjach (małżeństwo jako zalegalizowany nierząd?). Bez trudu przekraczają bariery społecznego obyczaju. Drudzy natomiast wybierają inne osobliwe działania. Nietypowy seks zastępuje czasem ekscentryczną przygodę. Ludzie podejmują ryzykowne próby seksualne, kiedy tylko ich życie pozbawione zostaje przygód, ponieważ świat seksu okazuje się poziomem fikcji – o czym było przed chwilą – jak sen. Skoro więc w homoseksualizmie wszystko jest jakby udawane, dlatego wolno uznać go za swoistą kulturową fikcję lub nawet fantazję.

Kościół katolicki, oparty na racjonalizmie świętego Tomasz, ma wielkie kłopoty z rozumieniem homoseksualizmu, ponieważ seksualność sama w sobie – ding ans ich – jest cokolwiek w sprzeczności ze zdrowym rozsądkiem. Ale przecież ów brak cech natury rozumowej jest tym czynnikiem, który dopiero czyni z seksu zjawisko atrakcyjne (nic dziwnego, że patron homoseksualistów to święty Juda – opiekun spraw beznadziejnych).

Dlaczego jednak homoseksualizm występuje najczęściej wśród mężczyzn? Możliwe że związane jest to z ich kondycją umysłową. Porównajmy to na przykład ze zjawiskiem samobójstw. Choć paralela między czynnościami nie jest może adekwatna, ale dość dobrze unaocznia rzeczywiste proporcje czynów – nazwijmy to eufemistycznie – nierozważnych wśród płci. Na jedną kobietę samobójczynię przypada 5,5 mężczyzny samobójcy. „Samobójstwo to zagadka” – orzekł Edwin Shneidman, ojciec amerykańskiej suicydologii. W takim razie pewne łamigłówki psychologiczne są może przynależne osobie ludzkiej, a przynajmniej pewnej jego części. Dlaczego jednak mężczyźni proporcjonalnie częściej podejmują się czynów, co do których nie ma racjonalnego uzasadnienia?

Odmienność może przywodzić na myśl niezależność. Podobny mechanizm obowiązuje w różnego rodzaju subkulturach, uwzględniając ich hermetyczny język i zwyczaje, gdzie jednak popęd seksualny równie dobrze może zostać stłumiony i sublimować w inne dziedziny aktywności, czasem antagonistyczne wobec seksu, a szczególnie homoseksualizmu.

Skoro mężczyźni uwielbiają czynności ryzykowne, wobec tego potrzebują wciąż nowych, intensywnych wrażeń. Pewien alpinista ujawnia w National Geographic, że nie może być szczęśliwy bez jakiejś obsesji. Czeka okazji, a potem angażuje w działanie całe swoje życie, wystawiając nierzadko na próbę swoje bezpieczeństwo.


Nadchodzi homunkulus

Związek między naturą, a tym, czym warto się stać, to platońska filozofia przyrody. Wymaga to wszelako pewnego wysiłku intelektualnego, na który każdego nie stać. Wydaje się tedy, że nastąpiło wypalenie znanych dotychczas orientacji seksualnych na rzecz pozaseksualnego zamysłu. Skoro seks jest profanacją racjonalizmu, to przecież można doświadczać go w postaci ekstraktu, miast podejmować czynności, które są niebezpieczne (mieszanie płynów organicznych), a jeszcze bardziej niehigieniczne i antysanitarne. To także tłumaczy, dlaczego seks jest nieracjonalny – dlatego, że jest perwersyjny.

Postawa trwogi przed seksem staje się czasem na tyle powszechna, że można się pokusić o wysunięcie poglądu o aseksualności niektórych, dość licznych środowisk. Już dziś seks jest nagminnie obecny w naszej świadomości, lecz co najwyżej jako termin drugiego rzędu, to znaczy, że w swoim właściwym zastosowaniu służy do klasyfikacji zachowań, funkcjonowania uproszczonych ludzkich reakcji, czy jedynie deklaratywnego behawioru oraz przede wszystkim literatury. Seks staje się elementem informacyjnym, werbalno-erystycznym albo nawet ideologicznym, nie zaś czymś przeżywanym w jego głęboko naturalnej formie. Ludzie zaczynają traktować aseksualność jako jedną z orientacji seksualnych – powiada Elizabeth Abbott z Toronto, autorka książki A History of Celibacy – Historia celibatu.


Seks staje się traumatyczny również z powodu zagrożenia HIV. Perwersją XXI wieku będzie przeto wyrachowana aseksualność. Dla technoseksualnej młodzieży naszych czasów, mylnie podejrzewanej o niekonwencjonalność (tylko pozornie naładowanej seksapilem), seks nie uaktywnia organizmu tak jak amfetamina. W ten sposób zdeseksualizowane męskie znajomości stają się bezwartościowe, zaś kontakty męsko damskie bardziej seksistowskie, niż miało to miejsce, na przykład, w latach sześćdziesiątych XX wieku, w okresie „rewolucji seksualnej”.

Współczesna dekadencja to odstąpienie od seksu na rzecz przyjemności wirtualnych, wsobnych czy zamiennych. W różny sposób można sublimować swój popęd. Można na przykład zbierać pockemony, skakać na bungee, uprawiać sporty ekstremalne i mieć z tego powodu niebywałą rozkosz. To nie wyczerpuje asortymentu możliwych ekstrawagancji. Popęd seksualny bywa przemieszczany w inne jeszcze obszary. Nawet udział w organizacjach ekstremistycznych lub zwykłych gangach powoduje ekscytację bodajże na granicy podniecenia seksualnego.

Osobną grupę stanowią alternatywne subkultury (anarchiści, alterglobaliści i inne, podobne środowiska), które w porywie, na przykład, antyamerykańskiej retoryki, manifestują stylistykę zbliżoną do demagogii integrystów islamskim, zapominając, że język wpływa na naturę ludzkich postaw. Łączą ich pewne charakterystyczne zachowania, które konsekwentnie zmuszają do poszukiwania jakiegoś aksjomatu, odrzucając wszystko to, czego nie można objąć – w ich pojęciu – racjonalną świadomością. Atrofia seksualna jest tam standardem. Prawie nie ma w tych środowiskach homoseksualistów. Twierdzę toteż, że w przyszłości może nastąpić „uderzenie” w homoseksualizm ze strony środowisk postrzeganych dziś jako alternatywne, ponieważ trwonią one walory tolerancji i poszukują dogmatu. Wielu niegdysiejszych alternatywnych artystów stanowi dziś trzon skrajnie radykalnego katolicyzmu (na przykład Jan Pospieszalski).


Źródła aseksualności są doprawdy wielorakie. Może to być także poszukiwanie pewnego rodzaju czystości (wiele osób brzydzi się seksem, jaki on by nie był). Pruderia – o czym jednak wielu zapomina – to jest temperament schowany, który udaje, że go nie ma. Jest więc on perwersją w dwójnasób. Skoro seks jest ciemną siłą wodzącą nas w nieznane, kamuflażem i „warstwą drugą”, wobec tego potrzeba go posiąść i kontrolować.


Najwyraźniej walka z seksualnością, w jakiejkolwiek formie by przebiegała, rzuca na nią pewien cień. Odbiera seksualności charakter intymny i upokarza ją, albo nawet schamia, czyni z seksu rzeczywisty problem. W ten sposób seks staje się skażony, meliniarski, trefny, bezprawny, staje się harlotization (sprostytuowany – termin Jane Schaberg). Seks jest lubieżny, ponieważ jest dławiony.

Są w końcu psychiczne przyczyny obojętności wobec seksu, których dotąd nie zauważano. Jedna z nich dotyczy pewnej cechy męskiego umysłu, a mianowicie autyzmu. Naturalną cechą męskiego umysłu jest łagodny autyzm – uważa doktor Simon Baron-Cohen z wydziału psychologii eksperymentalnej uniwersytetu w Cambridge (ostatnio prasa się o tym rozpisywała). Autyzm to utrata zainteresowania innymi ludzi lub otoczeniem. Mężczyźni wykazują się nierzadko skrajnym brakiem empatii. Wśród mężczyzn więcej jest samotników, dziwaków i zapalonych kolekcjonerów, cechuje ich niekiedy wyraźny brak wrażliwości. Nigdy nie czują się skrępowani swoim wyglądem, bo na ogół nie zdają sobie sprawy z opinii otoczenia. Mają kłopoty z interpretacją twarzy; właściwie to w ogóle drugiej twarzy nie dostrzegają. Mózg autystyka – zdaniem cytowanego autora – w niekontrolowany sposób robi się coraz bardziej męski. Czy w takim razie heteroseksualizm jest pewną klasą choroby psychicznej?

Reasumując. Współczesny kryzys seksualności przejawia się lękiem. Dla wielu ludzi seks jest przeżyciem wielce traumatycznym i jest przyczyną wyrzutów sumienia, ale nie dlatego, że jest osadzony na granicy grzechu, jak to sugeruje Kościół.

Problem z jego interpretacją polega na tym, że nie da się tej interpretacji dokonać racjonalnie na płaszczyźnie jego ulokowania (na przykład na pościeli pokrywającej wygodne łóżko). Niemniej postawy religijne generują swój fason aseksualności wiele bardziej cudaczny. Wypieranie się seksualności połączone jest często z euforią religijną. Ekstaza seksualna ewoluuje w ekstazę religijną. Pragmatyzm w tym przypadku sprowadza stosunek seksualny do zwierzęcych czynności rozmnażania i nie przysługuje mu żadne piękno.

Donna Leon, autorka wydanego niedawno kryminału Przyjaciel na stanowisku, uważa, że czystość jest szkodliwa. „Nie rozumiem – powiada – jakie płynie z niej dobro, jaka pomoc? To tak, jak gdyby ktoś mi powiedział, że mam nie słuchać muzyki, bo sprawia mi ona przyjemność. Nie! Takie zalecenia uważam za perwersję”.

Jak zostać heteroseksualistą?

„Pedał nie może być Polakiem, bowiem wszyscy Polacy z natury rzeczy są heteroseksualistami” – pisała kpiarsko Kinga Dunin w Gazecie Wyborczej, polemizując z prawicowymi poglądami. Chciałbym tedy poczynić kilka uwag na ten temat. Jak mianowicie zostać heteroseksualistą? Nad czym warto może się zastanowić, w kontekście refleksji o homoseksualizmie. Pewnym kluczem do heteroseksualnej tożsamości, nad którą tak rzadko się pochylamy, może okazać się kwestionariusz heteroseksualności Moniki Darman, ze Stowarzyszenia OLA, zbudowany z pozycji zajmowanych przez
homoseksualistów [Furia Pierwsza, nr 2, marzec 1998 r.].


1. Jak sądzisz, co sprawiło, że jesteś heteroseksualistą/hetroseksualistką?
2. Kiedy i na jakiej podstawie po raz pierwszy uznałeś/aś się za heteroseksualistę/heteroseksualistkę?
3. Czy może być tak, że heteroseksualizm jest tylko pewnym etapem Twojego rozwoju, z którego wyrośniesz?
4. Czy Twój heteroseksualizm może być wynikiem neurotycznego lęku przed osobami tej samej płci? Może po prostu potrzebujesz pozytywnego doświadczenia homoseksualnego?
5. Niekiedy heteroseksualiści miewają przygody homoseksualne? Czy sądzisz, że zwróciłeś/aś się ku heteroseksualizmowi ze strachu przed odrzuceniem?
6. Jeżeli nigdy nie kochałeś/aś się z osobą tej samej płci, to skąd możesz wiedzieć, że nie będziesz tego wolał/a od miłości heteroseksualnej?
7. Jeżeli heteroseksualizm jest normą, to dlaczego nieproporcjonalnie dużo pacjentów z zaburzeniami psychicznymi stanowią właśnie heteroseksualiści?
8. Przed kim ujawniłeś/aś swoje preferencje heteroseksualne? Jaka była reakcja tych osób?
9. Twoja orientacja heteroseksualna nie przeszkadza mi tak długo, jak długo nie próbujesz nawiązać ze mną intymnych kontaktów; ale dlaczego tak wielu heteroseksualistów stara się skłonić innych do przyjęcia ich orientacji seksualnej?
10. Jeżeli zdecydujesz się mieć dzieci, to czy będziesz chciał/a wychowywać je na heteroseksualistów, wiedząc, jak wiele problemów mogą przez to mieć w życiu?
11. Większość przestępców molestujących seksualnie dzieci jest heteroseksualna. Czy uważasz za bezpieczne narażanie swoich dzieci na kontakty z heteroseksualistami (zwłaszcza z heteroseksualnymi nauczycielami)?
12. Dlaczego większość heteroseksualistów manifestuje swoją orientację seksualną w miejscach publicznych w tak ostentacyjny sposób? Czy nie możecie być z sobą i trzymać tego w tajemnicy?
13. Heteroseksualiści zawsze wpisują się w ściśle określone, stereotypowe schematy ról płciowych. Dlaczego trzymacie się tak niezdrowych reguł, jak odgrywanie tych ról?
14. Jak to możliwe, żeby mieć w pełni satysfakcjonujące głębokie doświadczenia emocjonalne lub seksualne z osobą przeciwnej płci, skoro oczywiste różnice fizyczne, biologiczne i charakterologiczne są tak ogromne? Jak mężczyzna może rozumieć, co zadawala kobietę, a kobieta – co zadawala mężczyznę?
15. Małżeństwa heteroseksualne mają ogromne wsparcie społeczne, a mimo to lawina rozwodów stale rośnie. Dlaczego tak mało jest trwałych związków heteroseksualnych?
16. Tylko nieliczni heteroseksualiści są szczęśliwi, dlatego rozwinięto techniki mające służyć ludziom pomocą. Czy rozważałeś/aś możliwość poddania się terapii zmieniającej Twoją orientację seksualną?
17. Dlaczego heteroseksualiści tak często prowadzą rozwiązły tryb życia, dlaczego ciągle mają romanse i inne „przygody”?
18. Doprawdy, nieproporcjonalnie wiele osób korzystających z pomocy socjalnej, kryminalistów czy rasistów, jest heteroseksualistami. Kto brałby pod uwagę możliwość zaproponowania im odpowiedzialnej pracy?


A może wolno będzie w tym miejscu zaproponować taki konstrukt myślowy. Heteroseksualizm jest rodzajem nieregularności nie mniejszym, niż inne aktywności seksualne, albo odwrotnie: homoseksualizm jest moralnie nienaganny, podobnie jak praktyki heteroseksualne. Wyższość jednej postawy emocjonalnej nad drugą może okazać się nieuzasadniona.

Istnieje opinia, że kompleksowo heteroseksualnych mężczyzn charakteryzuje sztywność myślowa i trwanie przy jednym sposobie rozwiązywania problemów. Można pokusić się o stwierdzenie – jeżeli byłaby to prawda – że to heteroseksualizm jest rodzajem aberracji, przynajmniej w sensie kulturowym, bo u swych podstaw de facto okazuje się seksistowski i z zasady traktuje kobiety przedmiotowo, jako „obiekty seksualne”. Pozwala to przypuszczać, ale tylko przypuszczać, że na poziomie heteroseksualnym nie jest możliwa pełna afiliacja między mężczyzną a kobietą, natomiast postawa biseksualna – tzn. zdolność do emocjonalnej więzi z oboma płciami – może być w gruncie rzeczy bardziej naturalną formą seksualności. Pewnie nie bez kozery tzw. typowy heteroseksualista zwykł deklarować, że innych mężczyzn nie lubi, a kobiet nie rozumie.


Przeciw rewolucji

Krytycy homoseksualizmu to w dużej mierze krytycy seksualności par excellence, którzy – w myśl choćby kanonu chrześcijańskiego – są gotowi akceptować seks co najwyżej w ramach legalnego małżeństwa. Seks sam w sobie jest postrzegany przez nich jako degeneracja. Kościół, głosząc wartość seksualności w kanonicznych ramach, jednocześnie musi go deprecjonować, ponieważ seks generuje z siebie zbyt wielką ilość możliwych do przekroczenia domen naruszających reżim religijny. To ta myśl, być może, przyświecała animatorom psychoanalizy, choć niewątpliwie z odmienną intencją, twierdzącym, że człowiekiem rządzi rozum, ale rozumem rządzi seks.

Jest godne uwagi, że cywilizacja ludzka od zawsze miała dylemat z seksualnością, raz większy, raz mniejszy, i od zawsze podejmowała próby jej regulacji. W tym celu tworzono grupy religijne i wprowadzano mniejsze lub większe kodyfikacje urzędowe. Współczesna medialność homoseksualizmu rozbudziła demony, choć pewnie nie są to te same demony, które mieli na myśli średniowieczni teologowie.

Kościoły zinstytucjonalizowały, w gruncie rzeczy zdeprecjonowały seksualność. Odtąd my, ludzie, zawsze będziemy się czuli brudni. Jednak chrześcijaństwo nie jest jedyną religią, która traktuje seks instrumentalnie. W dużej mierze islam usiłuje, szczególnie współcześnie, odegrać rolę kreatora wysoce tradycjonalistycznej i zachowawczej, najbardziej konserwatywnej moralności, w której najbardziej piętnowany jest homoseksualizm. W krajach arabskich jest to sfera silnie regulowana przez państwo, również w niektórych regionach Azji. W 80. krajach świata homoseksualizm karany jest od chłosty do kary śmierci (Iran, Arabia Saudyjska). 25 lat więzienia grozi homoseksualistom na Zanzibarze – autonomicznej wyspie należącej do Tanzanii, ale lesbijki czeka tam „tylko” 7 lat więzienia. Seks jest również bodźcem wpływającym na działania polityków, przepełnionych religijną stylistyką – bywa pierwszym czynnikiem, od którego rozpoczyna się agresywne manipulowanie społeczeństwem.

Wolno takie przyjąć założenie. Świat jest zgorszony złem. Tym złem okazuje się powrót mrocznych uprzedzeń religijnych i stojących za nimi grup politycznych, które chciałyby penalizować seksualność z powodów czysto ideologicznych. Złem jest demonstracyjna, groteskowa nienawiść wobec gejów ze strony narodowo-katolickich środowisk w Polsce. W październiku 2004 r. Liga Polskich Rodzin próbowała zerwać sesję Parlamentu Europejskiego i złożyła wniosek o samorozwiązanie! Bogusław Rogalski z LPR stwierdził, że „Parlament Europejski stał się zakładnikiem lobby homoseksualnego Europy”. Wybuchł skandal. Szef grupy socjalistów – Martin Schultz – wezwał przewodniczącego Parlamentu Europejskiego do „uciszenia chuliganów”.

Trzeba zwrócić uwagę na określenie „chuligani” – świat zachodni jest na ogół zdeterminowany w zwalczaniu homofobii. Na Zachodzie istnieje coś takiego jak „zbrodnia nienawiści”, która jest karana, w Polsce nie. Można u nas zrobić karierę na epatowaniu nienawiścią. Na Zachodzie homofobia to po prostu zwyczajne chuligaństwo, w Polsce zachowanie religijno-narodowe.

Historia bezwzględnie pokazuje, że apele środowisk prawicowych są bardziej świadectwem lęków niż odbiciem rzeczywistych zagrożeń, a homoseksualizm nigdy nie był zachowaniem marginalnym. Kościół tworzy utopię wypatrując społeczeństwa bez grzechu. Kościół deklaruje oficjalnie, że do homoseksualistów podchodzi ze współczuciem, to znaczy, że traktuje ich podobnie jak niepełnosprawnych i ułomnych. Nic więc dziwnego, że generują uprzedzenia.

Front homofobii to również niektóre środowiska muzyczne, na przykład raperzy, którzy podsycają w tekstach nienawiść do homoseksualistów. Ale w tej wulgarnej werbalizacji jest pewien paradoks językowo-techniczny, zaś rzeczywistość może być inna. Dla przykładu wystarczy powołać się na Eminema, bodaj najsłynniejszego z raperów, mistrza inwektyw kierowanych w stronę gejów. Podczas wręczania nagród filmowych MTV w Kalifornia w maju 2004 r. zdjął spodnie i wypiął tyłek. Jakież było zdziwienie publiczności, kiedy ujrzeli starannie wydepilowane pośladki i uda, co jak na heteroseksualnego mężczyznę wydaje się cokolwiek niespotykane.


Miejsca rzeczy niemożliwych

Na przestrzeni historii homoseksualizm miał różne definicje, choć nie zawsze znaczyły one precyzyjnie to samo. Podam przykład. Na średniowiecznym Zachodzie znaczenie terminu sodomia nie było wiązane z czynnościami homoseksualnymi w pełnym tego słowa znaczeniu. Otóż sodomia – „niemy grzech”, tzn. taki, o którym nawet głośno mówić nie wolno – to trzy rodzaje stosunków seksualnych, obarczonych ciężkim grzechem oraz czwarta, nie seksualna czynność, równie grzeszna i niegodna chrześcijanina. Po pierwsze, sodomia to stosunek z kobietą, kiedy kobieta „siada” na mężczyznę, bo to jest nie po bożemu; po wtóre – stosunek homoseksualny, jaki sobie możemy współcześnie wyobrazić; po trzecie i najgorsze, to stosunek seksualny z demonem (!). Sodomią było także pożyczanie pieniędzy na procent, czyli lichwa – to po czwarte – ponieważ jest to „rozmnażanie pieniędzy wbrew ich naturze”.


Pisarz Gore Vidal, w świecie gejów cieszący się charyzmatycznym uznaniem, od lat głosi opinię, że pomiędzy zachowaniami heteroseksualnymi a homoseksualnymi nie ma zasadniczych różnic. Wszyscy ludzie są biseksualni – jego zdaniem – lecz nie wszyscy ludzie o tym wiedzą.

Rodzi się przekonanie, że istnieje jakby trzecia orientacja seksualna. W środowiskach deklarowanych jako biseksualne występuje wręcz opinia, że mężczyzna nie jest w stanie autentycznie pokochać kobiety, o ile nie byłby w stanie, choćby hipotetycznie, obdarować uczuciem drugiego mężczyzny. W opinii tej chodzi o to, że prawdziwa afiliacja może przebiegać między jednym a drugim człowiekiem, zaś zredukowanie jej wyłączne do jednej płci spłycą tę więź wyłącznie do atroficznego poziomu prymitywnej zmysłowości, a także uprzedmiotawia partnera i nie niesie ze sobą zróżnicowanej dynamiki. W niektórych regionach Melanezji chłopcy utrzymują kontakty homoseksualne za społecznym przyzwoleniem i z tradycji, a potem wiążą się z kobietami. Miałoby to jakieś znaczenie przy twierdzeniu, że heteroseksualizm jest tak samo naturalny, jak homoseksualizm oraz że nie ma między tymi zachowaniami różnicy.


Trzeba powiedzieć tak. Osoby niemoralne to te, które są przeciwne miłości, nawet miłości homoseksualnej. Być może niemoralne są kategoryczne wypowiedzi na temat homoseksualizmu. Są różne porządki moralne, i wszystkie są równoprawne. Obcowanie między ludźmi tej samej płci może być naturalne i może pomóc formułować w sobie pozytywny segment „miejsc rzeczy niemożliwych”. Ludzie, a mężczyźni szczególnie – jak się okazuje – bez takiej możności, choćby teoretycznej, są nudni i permanentnie nieseksowni. Owe „miejsca rzeczy niemożliwych” mogą być czasem wyjątkowo dla nich inspirujące.

Dostojewski uznawał, że człowiek poddający się rozpuście dąży do czystości. Nic dziwnego, że w Internecie na słowo „seks” otwiera się milion witryn do wyboru (nie czytaj, bo ci się przyśni!). Jaką więc – trzeba zapytać – masz obsesję? Jaka męczy Cię schizofrenia? Co, żadna? W takim razie jesteś nikim.


Mirosław Witkowski

.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
WSZYSCY MĘŻCZYŹNI TO PEDERAŚCI
Forum Arch Strona Główna -> BEZ TABU CZYLI
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)  
Strona 1 z 1  

  
  
 Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu  


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin